Edukacja seksualna. A po co to komu?


Miałam opublikować inny post, niezwiązany ze społeczną działalnością. Jednak w ostatnim czasie wydarzyło się tak wiele niekorzystnych w moim mniemaniu rzeczy, że postanowiłam o nich napisać. W pierwszej kolejności chciałam skomentować ostatnie wybory oraz szereg negatywnych emocji, które zalały internet. Z jednej, jak i z drugiej strony sceny politycznej. Wyzwiska i oszczerstwa muszą jednak poczekać, bo przedstawienie szybko skradła ona. Edukacja seksualna. A dokładniej rzecz ujmując niezwykle kontrowersyjny projekt ustawy obywatelskiej Stop pedofilii. Chociaż ewentualne zmiany zostały nazwane w taki sposób, że z miejsca każdy moralny człowiek ma ochotę podpisać się pod nimi rękami, stopami, czy nibynóżkami, to diabeł tkwi w szczegółach. Niestety te skłaniają do dyskusji, dodam, że całkiem burzliwej. Zacznijmy jednak od początku.

W październiku kilkukrotnie w mediach wspomniano o projekcie, którego celem jest karanie edukatorów” seksualnych więzieniem. I to nie mającą charakter reprymendy sankcją. Bijącą po łapach przestrogą. W grę bowiem wchodzą trzy lata spędzone za kratkami. 

Abstrakcja.”  pomyślałam, puszczając ową wiadomość mimo uszu. Coś, co brzmi tak absurdalnie, nie będzie zaprzątać wielkich głów. Pewnie owa ustawa skończy tak, jak wiele innych jej podobnych. Zapomniana. Przecież tworzenie inicjatyw ludowych, jest jednym z elementów demokracji, a zebranie stu tysięcy podpisów, to żadna filozofia w państwie liczącym  ponad trzydzieści osiem milionów obywateli. Niestety, miliłam się. Nie pierwszy, pewnie nie ostatni raz. Jednak człowiek bywa naiwny w swoim racjonalizmie. Czy powinno się go za to winić? Wątpię. Niemniej, ta gafa zasługuje na skomentowanie, poświęcenia jej, chociaż chwili refleksji. Ba, by nie ograniczać poniższego tekstu jedynie do prywaty,  postanowiłam skonfrontować moje przemyślenia z bezpośrednimi cytatami ustawy Stop pedofilii. Używając fragmentów, wyciągniętych prosto z samego projektu, poddam go subiektywnej analizie. Oczywiście co pragnę podkreślić już teraz, nie mam zamiaru uderzać w czyjeś poglądy, przekonania. Opisane spostrzeżenia są moje i zakładam, że do wielu osób zwyczajnie nie trafią. Rozumiem to, akceptuję, nie mam zamiaru zmieniać fundamentów niczyjej moralności. Niech każdy wyciąga własne wnioski po ewentualnej lekturze ustawy.

Suche fakty

Według oficjalnych informacji, które można znaleźć na stronie inicjatywy Stop pedofilii, projekt podpisało 265 395 obywateli, czyli mniej niż jeden procent. Dzięki tej samej witrynie możemy dowiedzieć się, że za stworzeniem dzielącej społeczeństwo ustawy, stoi Fundacja Pro — Prawo do życia, założona przez działacza Mariusza Dzierżawskiego w 2005 roku. Mężczyzny równie kontrowersyjnego, co samo pismo, którego współautorem oraz wnioskodawcą jest. Jednak lista projektów współorganizowanych lub w pełni inicjowanych przez Mariusza Dzierżawskiego jest dłuższa. Zorganizowanie antyaborcyjnej wystawy Wybierz życie eksponowanej w ponad 300 miejscach w Polsce, reprezentowanie Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Stop Aborcji, który w 2016 postulował całkowite zakazanie aborcji, czego pokłosiem były liczne Czarne Protesty. Jak można przeczytać na portalu Wikipedia, od lat 90. próbował swoich sił w polityce, również jako współpracownik Janusza Korwin-Mikkego. Co ciekawe jak podaj Na Temat:

Projekt o edukacji seksualnej Mariusz Dzierżawski próbuje forsować od 2014 roku. Wielu uważa, że po prostu wpycha się między rodziców a szkołę. Zanim teraz Sejm zajął się projektem jego fundacji, wydała ona poradnik Jak powstrzymać pedofila?

Być może dla niektórych z was te informacje są nic nieznaczące, nieistotne. Moim natomiast warto poznać osobę, która stoi za dzielącym społeczeństwo projektem. 

Na noże

Przejdźmy jednak do samej treści proponowanych zmian. Jak one wyglądają, czy faktycznie pomogą dzieciom uniknąć złego dotyku? Moim zdaniem niekoniecznie, ale by to potwierdzić, przedstawię kilka kwestii, które budzą pewne wątpliwości. Weźmy na tapet dopisek odnoszący się do ustawy z dnia 6 czerwca 1997 roku:

Art. 200b. §1. Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.     
§2. Tej samej karze podlega, kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego.
§3. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w §2 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.  
§4. Kto propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, działając w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu lub placówki oświatowo-wychowawczej lub opiekuńczej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Jeżeli przeczyta się jedynie powyższe paragrafy, można dojść do wniosku i nic w tym dziwnego, że są one jak najbardziej słuszne. Sama nie mam do nich większych zastrzeżeń — może z wyjątkiem doprecyzowania w § czwartym słowa propagowanie, ponieważ co pokazuje uzasadnienie dołączone do sugerowanych zmian, można interpretować je dwójnasób. Niemniej, wszystko brzmi prawidłowo. Adekwatnie oraz moralnie, gdy decydujemy się na podjęcie kroków, które na celu mają ochronę dzieci do lat piętnastu. Niestety w mojej opinii, rozsądek twórców kończy się w tym miejscu, ponieważ reszta pisma, jest naruszeniem tolerancji, kultury, a przede wszystkim, dobrego smaku o, czym najlepiej świadczą poniższe fragmenty.

Demoralizują nam dzieci


Proponowana zmiana zapewni prawną ochronę dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją, która rozwija się w niebezpiecznym tempie i dotyka tysięcy najmłodszych Polaków za pośrednictwem tzw. edukacji seksualnej. 
Odpowiedzialne za „edukację” seksualną środowiska wchodzą do kolejnych placówek oświatowych w Polsce, rozbudzając dzieci seksualnie oraz promując wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i inne czynności seksualne. Środowiska te opierają swoją działalność na Standardach Edukacji Seksualnej w Europie autorstwa WHO i BZgA (lub są pod ich dużym wpływem), które po raz pierwszy zostały zaprezentowane w Polsce w kwietniu 2013 roku na konferencji współorganizowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. 
Według Standardów, dzieci w wieku 0-4 powinny otrzymać informacje nt. masturbacji i czerpania przyjemności z dotykania własnego ciała.
Nie jestem seksuologiem. Nie posiadam również wykształcenia pedagogicznego.  Mam jednak doświadczenie wynikające z przebywania z dziećmi i doskonale wiem, że w pewnym okresie życia, zaczynają dotykać swoich części intymnych. Ot, z ciekawości. Nie uważam, by było w tym coś dziwnego lub bulwersującego. Należy jednak w subtelny, dostosowany do percepcji najmłodszych sposób, wyjaśnić co robią. Chociaż starałam się znaleźć specjalistę, który utwierdzi mnie w moim przekonaniu, lub wręcz przeciwnie, wytknie mi błąd, nie dotarłam do zainteresowanych osób. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak odesłać wszystkich wątpiących, do filmu Erwina z kanału Tatologia. W nagranym przez siebie materiale rzetelnie oraz spokojnie wyjaśnia, tajemnice demoralizujących standardów WHO. 

Te wstrętne lewaki

Drugi fragment uzasadnienia, który wzbudził we mnie szczery niesmak, znajduje się na stronie numer dwa oraz trzy. Wyciąganie pojedynczych przykładów pedofilii, by potwierdzić jasno określoną tezę o zagrożeniu płynącym z grup LGBT: Benjamin Levin, Youth Scotland – Peter Truong i Mark Newton, jest wyjątkowo niesmaczny. W moim mniemaniu zakrawa na pewien rodzaj hipokryzji, wrzucając całą, liczącą wiele milionów ludzi społeczność, do jednego worka ze zwyrodnialcami krzywdzącymi dzieci. Idąc tropem twórców ustawy Stop pedofilii, do odpowiedzialności można pociągnąć również kościół. Nie jest tajemnicą, że wśród księży również trafiają się czarne owce. Marek C. oskarżony został o molestowanie 13-letniej dziewczynki. Skazanego za pedofilię ks. Michał M. z Tylawy bronił
Stanisława Piotrowicza — polityka PiS. Działacz otwarcie, według słów portalu Polityka, bagatelizował całowanie nieletnich dziewczynek w usta przez duszpasterza, nazywając tę czynność „dawanie ciumka”. A może przytoczymy sprawa zza granicy pod osobą biskupa Beninu — Richard Anthony Burke. Czy podążając tym tokiem myślenia, możemy mówić, że wszyscy duchowni molestują dzieci? To sporo nadużycie, wręcz obrzydliwe pomówienie, a dokładnie tego, lecz z innej strony barykady, dopuszczają się twórcy projektu Stop pedofilii.

Branża porno

Rozbudzanie seksualne dzieci za pomocą „edukacji” seksualnej oraz innych programów inspirowanych Standardami Edukacji Seksualnej w Europie budzi również poważne obawy o wzrost uzależnień od pornografii i zachowań seksualnych w społeczeństwie.

Naprawdę? Powodów uzależnienia o pornografii jest wiele i trudno generalizować w tej kwestii. Często rozpoczęcie przygody z filmami skierowanymi do dorosłych wynika z młodzieńczej ciekawości, chęci sprawdzenia, czym seks jest, jak wygląda. Pozbawiając dzieci kontrolowanych warunków do zgłębiania kwestii związanych z cielesnością, unikając rozmów na tematy tabu, sami popychamy dzieci w objęcia porno. Szczególnie gdy zamiast prawidłowych relacji rodzicielskich, wręczamy im telefony oraz komputery w niekontrolowany sposób. I faktycznie, bezkrytyczne przyswajanie przez młode osoby przerysowanych tworów, które z seksem nie mają zbyt wiele wspólnego, może okazać się niebezpieczne. Tym bardziej istotne jest, by odpowiednio przygotowane osoby, objaśniły im istotne różnice —  oczywiście w adekwatny sposób.

Lud przemówił

Przedstawiciele organizacji, z którymi prowadzono konsultacje, uznali zmiany proponowane w projekcie ustawodawczym za potrzebne. Wśród nich trzeba wymienić szczególne aktywne na polu walki przeciw deprawacji dzieci i młodzieży: Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza, Stowarzyszenie Rodzice Chronią Dzieci, a także Fundację Pro — Prawo do życia. O konieczności wzmocnienia prawnej ochrony dzieci przed deprawacją świadczą też żywe reakcje społeczne na Warszawską Deklarację LGBT+.

Konsultacje zostały prowadzone w hermetycznym środowisku, do którego większość obywateli się nie zalicza (co można stwierdzić po wynikach lewicujących partii oraz tych, które środowiska LGBT oficjalnie popierają). Czy mniej niż jeden procent społeczeństwa powinien decydować o pozostałych 99%?

[...] wśród polskich rodziców i wychowawców budzi również sposób organizacji zajęć z ,,edukacji" seksualnej. Lekcje na ten temat bardzo często odbywają się bez wiedzy i zgody rodziców a na teren szkół i innych placówek oświatowych edukatorzy seksualni często wpuszczani są bez jakiejkolwiek kontroli i nadzoru oraz z pogwałceniem przepisów prawa i regulaminów oświaty. 
Tematyka o charakterze deprawacji seksualnej pojawia się również w trakcie wyjść pozaszkolnych, m.in. na pokazy filmów, sztuk teatralnych oraz wycieczek do siedzib stowarzyszeń, fundacji i organizacji zajmujących się tematyką edukacji seksualnej.

Osobiście ze swojego szkolnego życia pamiętam, że jakiekolwiek wystąpienie osoby niezwiązanej z placówką edukacyjną było przez dyrekcję konsultowane z rodzicami. Jeżeli nie bezpośrednio, to proszono o pisemną zgodę na różne działalności. Ich odrzucenie (np. z przyczyn religijnych, światopoglądowych) nie wiązało się z żadnym ostracyzmem lub krytyką. Skąd więc powyższe wnioski? 

Pytań ciąg dalszy

Moją wątpliwość budzi także niezwykle płynne sformułowanie edukatorzy. Kim oni są? Kogo za edukatora” można uznać, a kogo już nie?

Podają się za wychowawców, psychologów, i pedagogów, którzy w swojej ofercie mają przeprowadzanie ciekawych zajęć na terenie szkoły lub przedszkola. Często legitymują się dyplomami wyższych uczelni lub zaświadczeniami o ukończeniu kursów na temat wychowania i edukacji.

Trudno więc nie podejrzewać, że podpunkt ten będzie wykorzystywany opacznie. Ze szkodą dla nauczycieli chcących uczyć młodzież rzetelnej edukacji seksualnej, a nie naszpikowanych religijną propagandą frazesów o Pozostawianiu dziewictwa do ślubu, ponieważ to najwspanialszy dar, jaki kobieta może dać mężczyźnie”. Osobiście WOR — wiedzę do życia w rodzinie, w moim gimnazjum prowadziła katechetka i właśnie takimi zdaniami częstowała nastoletnie umysły. Nie krytykuję osób popierających ten pogląd. Uważam jednak, że nie jest on odpowiedni dla wszystkich, a lekcje uczące dzieci o ich seksualności, powinny być przeprowadzane merytorycznie. Bezstronnie. Prawie tak, jak lekcji biologii. I nie oddzielnie dla dziewczyn i chłopców, ponieważ zmiany zachodzące w młodych ciałach, są istotne dla każdej ze stron. 

Wiedza za kratkami

Zdecydowano się również na wprowadzenie dwóch nowych występków zagrożonych karą do 3 lat pozbawienia wolności. Po pierwsze, zgodnie z projektowanym art. 200b §3 k.k., wyższa sankcja byłaby przewidziana w przypadku, gdy sprawca dopuszczałby się wyżej wskazanego czynu za pomocą środków masowego komunikowania.

Każda osoba, która o edukacji seksualnej  lub seksualności mów otwarcie na przykład w internecie (Seksuolog bez tabu, Natalia Trybus, Ciałopozytyw), będzie podlegać karze więzienia. Oczywiście nie musi, jednak w wypadku pozwu, może dojść do takiej sytuacji. Dotyczy to również nauczycieli biologi, wspominanego już WOR-u. Czy jeżeli dziecko w przedszkolu zapyta przedszkolankę, czym jest penis, a ta w dobrej wierze odpowie mu na to trudne, egzystencjalne pytanie, zostanie wysłana za przysłowiowe kraty?

Dodatkowo uważam, że w wypadku takiego uzasadnienie, twórcy Stop pedofilii powinni stworzyć własny program edukacji seksualnej. Jestem niezwykle ciekawa, jak wyglądałaby jego treść. 

Same plusy

Wprowadzenie projektu w życie powstrzyma narastającą falę demoralizacji dzieci i młodzieży. Zatrzymanie wczesnego rozbudzania seksualnego dzieci zwiększy szanse na budowę trwałych i wiernych związków małżeńskich, które zapewnią godne warunki rozwoju przyszłym pokoleniom młodych Polaków.
Proponowana regulacja poprawi też relacje między rodzicami a szkołą, usuwając podejrzenia, że szkoły mogą (często nieświadomie) współpracować z organizacjami, których celem jest demoralizacja dzieci i młodzieży. Wzmocnienie gospodarcze nastąpi przez zmniejszenie liczby psychopatologii seksualnych i patologii społecznych wywołanych przedwczesnymi kontaktami seksualnymi oraz poprzez poprawę wychowania dzieci i młodzieży do tworzenia trwałych związków małżeńskich. Projekt zwiększa również szansę na ograniczenie konsumpcji pornografii przez dzieci i młodzież, którą potęgują wczesne rozbudzania seksualne i oswajanie dzieci z tematyką seksualną a także zachęty do regularnej masturbacji proponowane przez edukatorów seksualnych. Przyjęcie projektu będzie realizacją konstytucyjnej i prawnomiędzynarodowej normy ochrony dzieci przed demoralizacją.

Jak odpowiadanie dzieciom na pytania związane z seksualnością może rozbudzić ich popęd? Szczególnie gdy poruszymy z nimi kwestie niechcianych ciąż lub chorób wenerycznych. Jakim cudem osobom, którym skrupulatnie wyjaśniano wszelkie tematy tabu, stworzyły szczęśliwe rodziny? I czy faktycznie według twórców ustawy, jedynym rozwiązaniem dla rodziny jest zawarcie związku małżeńskiego? Jak brak dialogu ma poprawić relacje między rodzicami a szkołą, które od lat są fatalne. Pozostawiają wiele do życzenia. Prawie zapomniałam o moim ulubionym plusie. Wzmocnieniu gospodarczym. Przecież seks i pieniądze są od zawsze nierozłączne...

Zachęcam do przeczytania oraz wyciągnięcia własnych wniosków.


Prześlij komentarz

0 Komentarze

google.com, pub-5039018173211090, DIRECT, f08c47fec0942fa0